Browar Hoplala, czyli Martyna i Dominika


W czwartkowy wieczór przekroczyłam magiczną granicę oddzielającą znany mi świat craftu od egzotycznej i pełnej niebezpieczeństw krainy, w której ciepławe piwo pije się bezpośrednio z butelki. Okazją, która zmusiła mnie do wyruszenia w nieznane, była premiera Browaru Hoplala w galerii MiTo.



MiTo jest tym miejscem, w którym kiedyś odbyła się nieudana premiera AleBrowaru. Z kolei debiutująca Hoplala, która zapraszała na spędzenie wieczoru nad kuflem (naprawdę? kuflem?), pisała o sobie tylko tyle, że jest browarem założonym przez dwie dziewczyny - Martynę i Dominikę, właściwie zupełnie nieznane w craftowym światku. Prognozy na wyprawę nie były więc najlepsze.


Do galerii wkroczyłam późnym wieczorem. Wypełniały ją postacie wysysające piwo bezpośrednio z butelek. Pomyślałam oczywiście, że to jest ta część społeczeństwa, do której nie dotarła jeszcze kultura spożywania craftu. Jakże się myliłam.


Zamówiłam Wczasy w Acapulco - Cactus IPA. Barmanka podniosła chłodzącą się przez chwilę w lodzie butelkę, otworzyła i podała mi ją. "Jakieś szkło mogę?" - spytałam nieśmiało, a moje pytanie spotkało się z ze zdziwieniem. Wtedy zrozumiałam, dlaczego ludzie piją z butelek. To nie do nich nie dotarła kultura spożywania craftu, tylko do galerii MiTo.


Raptem propozycja spędzenia wieczoru nad kuflem okazała się całkiem kusząca.

Postanowiłam wyruszyć jeszcze głębiej w rejony egzotyczne i wzięłam Zimową Opowieść, czyli dunkel korzenny, do którego dziewczyny dorzuciły nie tylko przyprawy, ale i miód. Coś, co zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Zaszalałam, żeby się przekonać, że takie piwa do mnie nie trafiają. I nie trafiają. Ale nie mam wątpliwości, że są ludzie, do którzy właśnie takiego piwa - słodkiego i przyprawowego - szukają. Sprzeda się.


Hoplala warzy w Browarze Maryensztadt i zadebiutowała od razu czterema piwami. Dwóch pozostałych - PSZEkulturalna i Piękna, Mądra, Zdolna - nie zdążyłam spróbować, bo galeria MiTo zgasiła światła, żeby delikatnie zasugerować klientom, że czas wracać do domu. Zdążyłam jednak chwilę porozmawiać z Dominiką, która powiedziała mi, że autorką receptur jest Martyna.


Dowiedziałam się też, że targetem ich piw mają być nie miłośnicy craftu, tylko ludzie, którzy są z nim trochę mniej zaznajomieni. To by wyjaśniało, dlaczego dziewczyny w opisie swojego browaru nie próbują udowodnić, że znają się na piwowarstwie i ograniczają się do stwierdzenia, że "zdegustowały niezliczoną ilość butelek piwa".

Komentarze

Prześlij komentarz