Dziwny to festiwal. Dziwny jest festiwal, na który nikt w zasadzie nie narzeka. Poza postękiwaniem na przenośne toalety nie było właściwie żadnych niezadowolonych głosów. Dziwne, nie?
OK, były kolejki po żetony. Całe szczęście 100% Craft nie jest festiwalem masowym, więc nie były to kolejki niekończące się, tylko pojawiające od czasu do czasu wraz z przybyciem pociągów z Warszawy.
Z braku powodów do narzekania w tłumie przewijały się za to dwa poważne tematy: czy to zwiastun końca wielkich festiwali piwnych i czy 100% Craft jest w zasadzie festiwalem.
Dlaczego miałby nie być festiwalem? To proste. 100% Craft przypominał raczej dzień otwarty Browaru Artezan, przy okazji którego można było napić się piwa z kilku innych zaprzyjaźnionych browarów: Piwne Podziemie, Nepomucen, AleBrowar, Pracownia Piwa i Kingpin.
Taka formuła najwyraźniej się podobała. Nawet sobotni deszcz nie zachęcił miłośników piwa do opuszczenia Błonia.
Czy to oznacza koniec wielkich festiwali i rozbicie ich na mniejsze, niewymagające tak dużej organizacji imprezy? Moim zdaniem nie musimy jeszcze wybierać między jedną a drugą formułą.
Masowe festiwale nadal są potrzebne i będą się cieszyć dużą popularnością.
Po pierwsze dlatego, że wciąż jeszcze liczba ludzi zainteresowanych piwem jest stosunkowo niewielka. Na kameralnych festiwalach, takich jak 100% Craft, zapewne pojawiać się będą głównie te same, znajome twarze. Masowe festiwale zachęcą do przyjścia też tych mniej zainteresowanych. Przyciągnie ich chociażby większy wybór piw.
Po drugie, festiwale w podobnej formule może zorganizować zaledwie kilka browarów w Polsce. Możliwości ogranicza głównie dostępność terenu i łatwość dojazdu komunikacją zbiorową.
Poza tym duże festiwale wciąż jeszcze mają siłę przyciągania ludzi z całej Polski, a nie tylko z najbliżej położonych miejscowości. Także nie martwię się o przyszłość festiwali masowych.
Jestem za to ciekawa, czy wykorzystanie żetonów miało być testem przed kolejnym Warszawskim Festiwalem Piwa...
OK, były kolejki po żetony. Całe szczęście 100% Craft nie jest festiwalem masowym, więc nie były to kolejki niekończące się, tylko pojawiające od czasu do czasu wraz z przybyciem pociągów z Warszawy.
Z braku powodów do narzekania w tłumie przewijały się za to dwa poważne tematy: czy to zwiastun końca wielkich festiwali piwnych i czy 100% Craft jest w zasadzie festiwalem.
Dlaczego miałby nie być festiwalem? To proste. 100% Craft przypominał raczej dzień otwarty Browaru Artezan, przy okazji którego można było napić się piwa z kilku innych zaprzyjaźnionych browarów: Piwne Podziemie, Nepomucen, AleBrowar, Pracownia Piwa i Kingpin.
Taka formuła najwyraźniej się podobała. Nawet sobotni deszcz nie zachęcił miłośników piwa do opuszczenia Błonia.
Czy to oznacza koniec wielkich festiwali i rozbicie ich na mniejsze, niewymagające tak dużej organizacji imprezy? Moim zdaniem nie musimy jeszcze wybierać między jedną a drugą formułą.
Masowe festiwale nadal są potrzebne i będą się cieszyć dużą popularnością.
Po pierwsze dlatego, że wciąż jeszcze liczba ludzi zainteresowanych piwem jest stosunkowo niewielka. Na kameralnych festiwalach, takich jak 100% Craft, zapewne pojawiać się będą głównie te same, znajome twarze. Masowe festiwale zachęcą do przyjścia też tych mniej zainteresowanych. Przyciągnie ich chociażby większy wybór piw.
Po drugie, festiwale w podobnej formule może zorganizować zaledwie kilka browarów w Polsce. Możliwości ogranicza głównie dostępność terenu i łatwość dojazdu komunikacją zbiorową.
Poza tym duże festiwale wciąż jeszcze mają siłę przyciągania ludzi z całej Polski, a nie tylko z najbliżej położonych miejscowości. Także nie martwię się o przyszłość festiwali masowych.
Jestem za to ciekawa, czy wykorzystanie żetonów miało być testem przed kolejnym Warszawskim Festiwalem Piwa...
a jak wypadały cenowo piwa?
OdpowiedzUsuńWiększość piw w pojemności 0,3 była za 8 zł, 0,5 - za 10 zł.
Usuń