Warzą się Losy - nowy lokal w Warszawie


Odwiedziłam Warzą się Losy jakiś tydzień po otwarciu. Słyszałam, że to malutkie miejsce. Bardzo malutkie. W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać, że relacje, które do mnie docierają, są mocno przesadzone.

Okazało się, że to faktycznie malutki lokal. Na zdjęciu powyżej widać przez szybę całość. Nigdzie głębiej się nie wchodzi, pomieszczenie nie zakręca... To naprawdę jest maleństwo. Ale takie maleńkie miejsca są fajne - mają swój klimat, 


Dla gości jest kilka wieloosobowych stolików i stołki przy barze. Lodówki z butelkami - o ile się nie mylę - są schowane na zapleczu. Z rzeczy do jedzenia zauważyłam tylko suszoną wołowinę i wędzone nerkowce (polecam!) z Chyżego Wołu i paluchy od Jarecki Gotuje.


Lokal chwali się tym, że ma najwięcej kranów na metr kwadratowy. Można z tym polemizować (Piw Paw na Mazowieckiej? Chociaż to akurat miejsce, z którego lepiej nie brać przykładu...). Na ośmiu kranach jest sześć piw (w objętościach 0,3 i 0,5l) i dwa wina.


Do Warzą się Losy najwygodniej dojechać metrem. Pub jest kilka kroków od stacji Politechnika.

Warzą się Losy
ul. Oleandrów 3
Warszawa

Komentarze