Kranoprzejęcie PiwoWarowni w Samych Kraftach


Jakoś tak wychodzi, że rzadko mam styczność z PiwoWarownią, więc ucieszyłam się z kranoprzejęcia w Samych Kraftach. Bo mam z tym browarem spory problem. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Pierwsze piwo z PiwoWarowni, które piłam, to Kawko i Mlekosz. I byłam pod wrażeniem. Dostarczało dokładnie takich doznań, jakie sugeruje jego nazwa. Idąc za ciosem, wzięłam Złote Licho. I tutaj... cóż, rozczarowałam się. Cały czas byłam ciekawa, czy Złote Licho było wypadkiem przy pracy w naprawdę dobrym browarze, czy PiwoWarownia ma po prostu bardzo nierówny poziom. Z pomocą przyszły Same Krafty.


Na pierwszy rzut poszedł Czar Światowita, czyli dark witbier. W aromacie sporo kolendry, odrobinka cytrusów. Raczej wytrawne. Skojarzyło mi się z kawą zbożową albo podpiwkiem. Pijalne i ciekawe. Czyżby jednak PiwoWarownia była dobra?


Chwilę później tę myśl zweryfikował Koszałek Hopałek (APA), który ma dość nieprzyjemną i przydługą goryczkę.


A później znów nagły zwrot - Pora na Chmielesfora. Całkiem przyjemne IPA z ogromną ilością aromatu białych winogron i kokosa.


Po drodze spróbowałam jeszcze Gąski Beerbinki, czyli gose o (zamierzonym) zapachu wody po ogórkach kiszonych. Jest to ciekawe przeżycie, ale nie wypiłabym więcej niż 100 ml. Kiszone ogórki faktycznie są obecne w aromacie, w smaku robi się dziwniej, bo zapach trochę wprowadza w błąd. Owszem, piwo jest kwaśne i słone, ale jest w nim także chmielowa goryczka.


Co ciekawe, na kranie w czerwcu znalazł się świąteczny stout Cicha Moc. Takie świąteczne piwa lubię - intensywnie przyprawowe, ale raczej wytrawne. Dużo kardamonu.


A potem było gorzej. Najpierw nieznośnie karmelowe Twelve Monks - AIPA w kooperacji z Ghost Brewing - z niepokojącymi nutkami warzywnymi...


... a później prawie tak samo karmelowe Chmielum Polelum (IIPA). Obu nie dopiłam.


PiwoWarownię trzeba za to pochwalić za żytnie Rogi Boruty. Dużo ciała, w aromacie trochę przypraw i oczywiście banany, delikatnie pikantne. Zdecydowanie do polecenia, tym bardziej że na rynku polskich roggenów jest niewiele.


No i mam jasność. PiwoWarownia jest po prostu bardzo nierówna.

Komentarze

  1. No a mi Gąska Beerbinka bardzo smakowała - więcej, jak dla mnie to jest sztos sztosów! ;-)
    Innych jakoś nie próbowałem, ale po przeczytaniu tego wpisu, widzę że czas nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz