Jedzenie w brytyjskich pubach. Kilka słów o tym, czego zazdroszczę Brytyjczykom


O brytyjskiej kuchni często słyszy się dwie rzeczy. Po pierwsze, że jest niedobra. Po drugie, że jest jadalna tylko dzięki wpływom imigrantów. Nie da się zaprzeczyć temu, że imperialna przeszłość Wielkiej Brytanii wpłynęła na jej kuchnię, ale mimo to oba powyższe stwierdzenia są strasznie krzywdzące. I najczęściej padają z ust osób, które brytyjskiej kuchni nie próbowały. A nie próbowały, bo słyszały, że jest niedobra. Rzecz w tym, że tak naprawdę jest dobra. Może nie jest ekscytująca, ale jest dobra.


Ach, jak zazdroszczę Brytyjczykom tego, że mogą sobie wyskoczyć do pubu na piwo, a przy okazji zjeść coś dobrego. I nie burgera czy pizzę, nie najnowszy krzyk kulinarnej mody, tylko proste, tradycyjne, lokalne danie. Takie samo, jakie sto czy dwieście lat temu zamawiali po pracy robotnicy. Coś, co w pubie w Polsce właściwie jest nie do pomyślenia. A nawet nie do zrealizowania, bo mamy zupełnie inną kulturę jedzenia i picia niż Brytyjczycy.

Jeżeli jeszcze nie próbowaliście niczego z bogatego repertuaru brytyjskich dań pubowych, to zapraszam do lektury. Mam nadzieję, że namówię Was do tego, żeby podczas kolejnego wypadu na Wyspy spróbować czegoś miejscowego.

Mushy peas


Mushy peas rzadko są traktowane jako samodzielna potrawa, ale pozwólcie, że przedstawię je oddzielnie, bo będą się pojawiać na wielu zdjęciach jako dodatek do dań. Jest to groszek. Ale nie byle jaki. Suszony (taki jak np. w przekąskach z wasabi), namoczony, gotowany tak długo, aż zmieni się w groszkową paćkę. Zazwyczaj jest serwowany razem z fish and chips, ale często też pojawia się w innych kombinacjach. Jest słodkawy, chociaż trafiłam także na bardziej orzeźwiającą wersję - z miętą.

Uwielbiam mushy peas. Uwielbiam do tego stopnia, że nakrzyczałam na męża, kiedy zamówił zwykły groszek jako dodatek ;)

Fish and chips


Czy może być coś bardziej brytyjskiego niż fish and chips? Otóż może, bo rybna część fish and chips wywodzi się z kuchni Żydów, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii w XIX w. Albo z Europy Wschodniej, albo z Portugalii - źródła różnie podają. Nie zmienia to faktu, że fish and chips zostało typowym daniem robotników w XIX w. Dziś wciąż można je znaleźć w wielu pubach.


W dobrym lokalu znajdziemy wiele różnych ryb (polecam szczególnie skate, czyli rybę z rodziny płaszczkowatych, jest pyszna i ma ogromne ości, które łatwo oddzielić od mięsa). Standardowo dostaniemy do nich sos tatarski i mushy peas. A frytki należy oczywiście skropić octem słodowym.

Pie

Pie to temat rzeka. Jest tyle różnych rodzajów pie, że nie ma szansy, żebym wyczerpała temat. Więc tylko nakreślę, z czym mamy do czynienia.


Większość pie to mięso zapiekane w cieście (wyjątkiem jest np. shepherd's pie, gdzie mięso znajduje się pod warstwą ziemniaków - jak na zdjęciu poniżej).


Najbardziej typowe, tradycyjne i warte spróbowania jest steak and kidney pie, czyli danie z mięsem wołowym i nerkami. Przy czym ja zawsze w pierwszej kolejności wybiorę zapiekankę z wołowiną i stiltonem (absolutnie najlepszym brytyjskim serem), często też z dodatkiem piwa.


Jeżeli pie jest dobrze zrobione, to warstwa ciasta jest dość cienka, a nadzienie - soczyste. Pie zwykle jest podawane z tłuczonymi ziemniakami i sosem. Często też z mushy peas.

Bangers and mash


Bangers and mash to po prostu kiełbaska z tłuczonymi ziemniakami, polana sosem. I nie chcę w tym momencie słyszeć narzekań na jakość brytyjskiej kiełbasy. Te kiełbaski, które widzicie na zdjęciach, były jednymi z najlepszych, jakie w życiu jadłam. Chudziutkie, wypełnione mięsem. Jeżeli macie ochotę na absolutnie idealne bangers and mash, to odwiedźcie Mother Mash. Na stolik trzeba chwilę poczekać, ale warto. Polecam szczególnie kiełbaskę z jagnięciny z miętą.


Danie w przyzwoitej jakości dostaniecie w wielu pubach.

Pork scratchings / pork crackling


W kategorii pubowych przekąsek należy odnotować pork crackling, czyli prażone wieprzowe skórki. Widuję je czasami także w Polsce (o ile dobrze pamiętam, bywały w Lidlu). Są chrupiące, tłuste i słone.

Scotch egg


Scotch egg ze zdjęcia akurat nie jest z pubu. To wersja streetfoodowa kupiona na Borough Market. Ale można takie dostać także w pubach. Jest to jajko na twardo w mięsie i panierce. Podobno wymyślono je w pierwszej połowie XVIII w. w londyńskim domu towarowym Fortnum & Mason, uważanym obecnie za ulubiony sklep królowej Elżbiety II.

Cornish pasty


OK, to raczej rzadko widuje się w pubach. Właściwie to chyba nigdy nie widziałam. Ale Cornish pasty można bez problemu dostać na ulicy i warto ich spróbować. To cały obiad zamknięty w wygodnym pierogu. W środku jest trochę mięsa, warzyw i sosu. Cornish pasty z różnymi nadzieniami (w tym moim ulubionym steak and stilton) w Londynie można znaleźć prawie wszędzie. Na Victoria Station są chyba trzy otwarte do późna stoiska. Wiem, bo podczas dwóch ostatnich pobytów w Londynie odjeżdżałam stamtąd do hotelu i kupienie Cornish pasty na kolację stało się moją nową, świecką tradycją.

Zobacz też:

Komentarze