Podsumowanie 2017 r. Co mnie wkurzyło i dlaczego była to Hoplala?


Podsumowując 2017 rok, zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę mnie w tym roku wkurzyło. I chociaż małych wkurzeń było wiele, to jedno ciągnęło się miesiącami. Wkurzenie to nazywa się Browar Hoplala.



Trzymałam kciuki za Browar Hoplala. Naprawdę trzymałam. Wiem, że nawet w kraftowym świecie nie jest łatwo być kobietą. Sama kilka razy słyszałam, że tak naprawdę za moim blogiem stoi mój mąż. Słyszałam, że nie mam prawa czegokolwiek znaleźć w piwie, bo moje odczucia sensoryczne są zależne od jakże delikatnego układu żeńskich hormonów danego dnia. Dlatego z całych sił kibicowałam dziewczynom z Hoplali i nawet udzieliłam im kilku wskazówek przy okazji ich debiutu. Dlatego tak bardzo wkurzyło mnie to, co z tego browaru wyrosło.

Zacznę od bardziej głupiego niż wkurzającego uderzenia marketingowego, które pojawiło się w "Wysokich Obcasach" - artykułu "Kobiety mają swój browar".

"Kiedy pytałyśmy kobiet, dlaczego nie piją piwa, to pojawiały się trzy argumenty: jest gorzkie, brzydko pachnie i nie wygląda elegancko. Postanowiłyśmy z tym zawalczyć" - no, wow. Rozmawiały z kobietami, które nigdy nie miały kontaktu z dobrym piwem. Nasuwa się pytanie: a mężczyźni nie piją piwa dlatego, że...?

Marketingowym mistrzostwem był też tekst na Kobieta.pl - "Hoplala - pierwsze PIWO dla kobiet warzone przez kobiety!". Mało się nie posikałam z wrażenia, jak zobaczyłam, że w końcu powstało piwo tworzone przez kobiety dla kobiet. DLA KOBIET! Jak tampony! W końcu mogę skosztować tego zacnego trunku, przeznaczonego dotąd wyłącznie dla mężczyzn. Hurra.

"To dzięki nim wśród tysięcy browarów tworzonych z myślą o panach pojawiły się kolorowe butelki z piwem o charakterystycznych nazwach i niepowtarzalnych smakach." No tak. Bo dla kobiet butelki muszą być kolorowe. A dla mężczyzn są piwa o powtarzalnych smakach.

Ale szczytem wszystkiego był marketingowy bełkot z "F5" - "Pierwszy w Polsce zaangażowany społecznie browar rzemieślniczy, który prowadzą wyłącznie kobiety". "Właścicielki Hoplala nie ukrywają, że robią piwo głownie dla kobiet – aromatyczne, mniej goryczkowe i w ciekawy sposób spersonalizowane." Super. Dobrze wiedzieć, że stereotypy dotyczące kobiet mocno się trzymają. Także wśród kobiet, które twierdzą, że chcą ze stereotypami walczyć.

Warto zwrócić uwagę na ciekawy zabieg w tytule. Hoplala to nie jest pierwszy w Polsce zaangażowany społecznie browar rzemieślniczy. To pierwszy taki browar, który prowadzą WYŁĄCZNIE kobiety. Bo Spółdzielczego, który jest bardziej zaangażowany, nie prowadzą wyłącznie kobiety. A skoro Hoplala jest jedynym w Polsce browarem prowadzonym wyłącznie przez kobiety (chyba że weźmiemy pod uwagę to, o czym poniżej...), to tak naprawdę mogłaby wypuszczać co miesiąc marketingowy bełkot pod tytułem "Pierwszy w Polsce <wstaw dowolne hasło> browar rzemieślniczy, który prowadzą wyłącznie kobiety".

I jeszcze taka śmiesznostka. W dwóch artykułach pojawia się ta sama informacja: "Warzeniem piwa na przemysłową skalę zajmuje się w Polsce tylko około 3 proc. kobiet." Ile to jest? Kobiet w Polsce mamy prawie 20 mln. To oznacza, że warzeniem na przemysłową skalę (jeżeli jako skalę przemysłową rozumiemy źle nazwane warzenie komercyjne) zajmuje się prawie 600 tys. kobiet - po 3 tys. w każdym browarze. Całkiem sporo. Jak na marketingową wydmuszkę, to Hoplala nawet marketing ma kiepski.

Na koniec jeszcze jeden problem z Hoplalą, czyli to, o czym w środowisku kraftowym mówi się jako o tajemnicy poliszynela. Chodzi o to, czy za tym piwem faktycznie stoją dziewczyny. Nie tylko TE dwie konkretne, czyli Martyna i Dominika, ale dziewczyny w ogóle. Po cichu pytają o to wszyscy. Publicznie zapytał blog Chmielokracja. Reakcji nie było. Na Facebooku na pytanie o to, kto faktycznie uwarzył piwo, Dominika odpowiedziała wymijająco.

I jak tu się nie wkurzyć?

Komentarze