Dzisiaj piszę trochę od serca, a może nawet ogólnie z trzewi. Zwykle o piwie rozmawiam z tymi, którzy siedzą w temacie i poruszają tematy branżowe czy specjalistyczne. Ostatnio jednak miałam okazję dłużej pogadać z takimi, którzy co prawda nie są wkręceni w piwa rzemieślnicze, ale od czasu do czasu chcą wypić coś lepszego. I trochę posmutniałam.
Jeden z kolegów powiedział: “Jak wchodzę do multitapu i proszę o normalne piwo, to barmani patrzą na mnie jak na aliena”. Zrobiło mi się kolegi żal, bo chociaż nie jest bardzo wkręcony w temat piwa, to coś tam wie i trochę piw spróbował. Z zachwytem opowiadał mi o tym, jak się wybrał na Warszawski Festiwal Piwa i ile świetnych rzeczy tam wypił. A w multitapie chciałby czasem wypić na przykład dobrego lagera. Wie dobrze, że “normalne” w multitapie nie będzie koncernowym eurolagerem, nawet jeżeli nie wie, że to się tak nazywa. Najwyraźniej czuje się onieśmielony reakcjami, z jakimi się spotkał, kiedy próbował zamówić piwo “normalne”.
Gdzie leży problem? Chyba w samym określeniu “normalne” (którego zresztą sama nie lubię, bo czymże jest normalność?). W gruncie rzeczy w multitapach można znaleźć lepsze lagery. Jest ich niewiele, ale zawsze coś się znajdzie. Z moich barowych obserwacji wynika, że barmani często po usłyszeniu “normalne” proponują po prostu coś mało ekstremalnego i nie rzucają oceniających spojrzeń. Ale prawda jest taka, że najczęściej bywam w dwóch lokalach, więc kto wie, co się dzieje w pozostałych...
Rzecz w tym, że nie każdy człowiek musi znać się na piwie, a przykład mojego kolegi uświadomił mi, że “normalne” zamawiają nie tylko tzw. Janusze. Jeśli klient w multitapie prosi o piwo “normalne”, to powinniśmy się tylko cieszyć, że możemy mu pokazać lepsze “normalne”. Kto wie, może następnym razem zamówi coś innego, bo zauważy, że “normalne” może być ciekawe? Wszystkim nam zależy chyba na tym, żeby piwna rewolucja trafiła pod strzechy.
Oceniające spojrzenia sprawiają, że jesteśmy (miłośnicy piw rzemieślniczych) zbiorowo uważani za snobów. A przecież tylko część z nas to snoby ;)
Jeden z kolegów powiedział: “Jak wchodzę do multitapu i proszę o normalne piwo, to barmani patrzą na mnie jak na aliena”. Zrobiło mi się kolegi żal, bo chociaż nie jest bardzo wkręcony w temat piwa, to coś tam wie i trochę piw spróbował. Z zachwytem opowiadał mi o tym, jak się wybrał na Warszawski Festiwal Piwa i ile świetnych rzeczy tam wypił. A w multitapie chciałby czasem wypić na przykład dobrego lagera. Wie dobrze, że “normalne” w multitapie nie będzie koncernowym eurolagerem, nawet jeżeli nie wie, że to się tak nazywa. Najwyraźniej czuje się onieśmielony reakcjami, z jakimi się spotkał, kiedy próbował zamówić piwo “normalne”.
Gdzie leży problem? Chyba w samym określeniu “normalne” (którego zresztą sama nie lubię, bo czymże jest normalność?). W gruncie rzeczy w multitapach można znaleźć lepsze lagery. Jest ich niewiele, ale zawsze coś się znajdzie. Z moich barowych obserwacji wynika, że barmani często po usłyszeniu “normalne” proponują po prostu coś mało ekstremalnego i nie rzucają oceniających spojrzeń. Ale prawda jest taka, że najczęściej bywam w dwóch lokalach, więc kto wie, co się dzieje w pozostałych...
Rzecz w tym, że nie każdy człowiek musi znać się na piwie, a przykład mojego kolegi uświadomił mi, że “normalne” zamawiają nie tylko tzw. Janusze. Jeśli klient w multitapie prosi o piwo “normalne”, to powinniśmy się tylko cieszyć, że możemy mu pokazać lepsze “normalne”. Kto wie, może następnym razem zamówi coś innego, bo zauważy, że “normalne” może być ciekawe? Wszystkim nam zależy chyba na tym, żeby piwna rewolucja trafiła pod strzechy.
Oceniające spojrzenia sprawiają, że jesteśmy (miłośnicy piw rzemieślniczych) zbiorowo uważani za snobów. A przecież tylko część z nas to snoby ;)
Komentarze
Prześlij komentarz