Kiedyś czytałam taką historyjkę. Para znalazła świetną restaurację - dobre jedzenie, niskie ceny, fajny wystrój, brak tłoku. Knajpka była jakoś na uboczu, oni trafili do niej przypadkiem. Zachwycili się tak bardzo, że chcieli ją wszystkim polecać. Ale wtedy przyszła refleksja: jeżeli ludzie się o niej dowiedzą, to będzie trudniej o miejsce, a na dodatek restauracja przestanie być miłym, cichym, spokojnym zakątkiem, do którego można uciec przez zgiełkiem miasta. Postanowili, że miejsce to będzie ich tajemnicą. Wracali tam co jakiś czas, aż w końcu pewnego dnia okazało się, że restauracji już nie ma. Zabił ją brak klientów. Nie pamiętam już, kto to opowiadał.
W ciągu ostatnich kilku dni w kilku miejscach trafiłam na kilka dość smutnych głosów. Może nie tyle smutnych, ile zasmucających. Otóż niektórym dzieciom piwnej rewolucji nie podoba się to, że ktoś podejmuje się edukowania tych, którzy w kwestii piwa są jeszcze niewyedukowani.
Sama nie wierzyłam w to, co czytałam: są ludzie pijący crafty, którzy twierdzą, że nie warto edukować konsumentów na temat piwa. Że nie warto ich przekonywać do porzucenia eurolagerów. Przecież gdzieś u podłoży piwnej rewolucji w Polsce leżało właśnie to - edukacja. To właśnie dzięki tej pracy u podstaw, która rozpoczęła się kilka lat temu, teraz możemy się cieszyć z tego, w jakim stanie jest piwowarstwo rzemieślnicze w Polsce.
Temat dotknął mnie szczególnie mocno, bo - jak już zapowiadałam jakiś czas temu - coś szykuję.
Nie będzie to może wielki przełom, ale maleńki kroczek, tyle że... na dużą skalę. Jeżeli zachęci kogokolwiek do sięgnięcia po piwo inne niż eurolager, będę zadowolona. Jeżeli konsument dowie się, że piwa mają różne smaki, będę zadowolona. Nie musi przecież od razu ustawiać się w kolejce po Samca Alfa. Wystarczy, że wybierając piwo, które wypije np. w czasie meczu, zamiast eurolagera weźmie coś z browaru regionalnego czy mniejszego. Nie musi nad nim cmokać czy się w nie wwąchiwać. Niech po prostu wypije coś lepszego.
Jeżeli nie będziemy zachęcać nowych ludzi do sięgnięcia po piwa z mniejszych browarów, to ucierpią na tym browary rzemieślnicze, które nie będą już mogły dalej się rozwijać. Chyba nikt z nas nie chce, żeby nam tę restaurację zamknęli.
Komentarze
Prześlij komentarz